Sierpień, Karpacz

„Po to ci daję tę miłość, żebyś zrozumiała, jak mnie masz kochać. Takiej miłości oczekuję od ciebie...”  (serdecznej, ciepłej, dzie¬cięcej, bardzo jasnej, ofiarnej).
Zrozumiałam głębią serca, jakiej miłości Jezus żąda. Widzę, jak ma ona wyglądać. Czuję ją w tej chwili w mej duszy. Wypełnia ją - jak mi się zdaje - całą, a mimo to nabrzmiała jest tęsknotą do jeszcze większej pełni.
Mój Jezu drogi, przecież sama miłości nie zdobędę, będę ją miała o tyle, o ile Ty sam mi ją dasz, i tyle, ile mi sam jej udzielisz. Widzę doskonale, jak jestem bezsilna i niezdolna. Ileż to razy starałam się rozpalić serce, a pozostawało zimne i obojętne. Dopóki, Jezu, sam nie ześlesz mi ognia z nieba i nie zapalisz serca, pozostanie ono zim¬ne i skostniałe.
Błagam Cię, mój Jezu, przez Twą Mękę okrutną, którą dla mnie poniosłeś, błagam Cię przez Twą krew przelaną dla mnie, błagam Cię przez Twą odwieczną miłość do Ojca i do mojej duszy, którą ukochałeś, zanim ją jeszcze stworzyłeś, błagam Cię, udziel mi swej miłości, spraw, by serce moje płonęło nieustannie i żeby stale dla Ciebie umierało. Chcę Cię kochać z całych moich sił, aż do końca.
Błagam Cię o tę łaskę miłości, o ten jedyny skarb w życiu! Jezu, przecież Ty też tego pragniesz.
Wiem, Jezu, że z mojej strony są przeszkody, właściwie ja cała jestem jedną wielką przeszkodą, ale Twoje Miłosierdzie jest większe, dlatego błagam Cię, zmiłuj się nade mną. A Twoja wszechmoc jest bez granic - dlatego proszę Cię - przemień mnie!
W jakim stopniu zechcesz to uczynić - tę sprawę pozostawiam Tobie. Nie chcę Ci, Jezu, dyktować, byś mi dał tyle a tyle miłości czy żebyś mi dał taką a taką miłość. Ty wiesz, że pragnę największej, Ty wiesz, że gotowa jestem oddać Ci wszystko: i wszystkie serdeczne kochania tu, na ziemi, i zdrowie, i życie spokojne, i wszelki dostatek, i radości swoje. Ty wiesz, Jezu, że to prawdziwe wołanie serca. Nie chcę jednak niczego żądać, a chcę wszystkiego oczekiwać od Ciebie.
Całą duszę zawierzam Twojej miłości! O, jak szczęśliwa się czuję, gdy mogę zanurzyć się w tym zawierzeniu! Gdy wszystko jest oddane w ręce Jezusowe, wtedy dusza jest wolna jak ptak i szczęśliwa jak dziecko.
Cóż dziwnego, że słyszy się w głębi serca głos Boga? Czyż nie jest to rzeczą całkiem naturalną i zrozumiałą, że przemawia, skoro jest?
Dziwne natomiast, że dusza - chociaż wie, że w niej jest Bóg - nie rozmawia z Nim w każdej chwili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz