Dziś niepotrzebnie mówiłam o swoich zamierzeniach.
1. Okazałam niezadowolenie z powodu braku klucza od mego pokoju. Powiedziałam głośno, co myślę.
Przez tydzień - w terenie.
Dwa duże zmartwienia:
1. Zgubiłam mapy.
2. Nie zwrócono mi kożuszka.
Pożyczałam go ubiegłej zimy studentom. Kilka osób korzystało. Zapomniałam, kto ostatnio miał. Teraz nie wiem, u kogo się upomnieć. Wszyscy ci wyjechali z Torunia. Wyjeżdżając, musieli widzieć, co biorą. Czyżby bez skrupułów zabrali cudzą własność? Chyba nie. Obawiam się, że im zginął gdzieś, wtedy nie oddadzą.
Boję się powiedzieć o tym Mamusi. Zmartwi się. Jeszcze nie tracę nadziei, może się znajdzie.
Gorzej z mapami. Za to mogę siedzieć w „okrąglaku”. Nie rozumiem, dlaczego nie odesłano pod adres Zakładu — nalepka z adresem była na tubie i każda mapa miała pieczątkę. Czy to głupota i lekkomyślność, czy celowe działanie?
Obie te sprawy polecam Bogu. Naprawdę niech uczyni, jak uważa, że będzie lepiej. Chcę przyjąć każdą Jego wolę. Szukam i proszę o wstawiennictwo św. Antoniego, ale z góry Mu mówię, że gdyby Pan Bóg nie zechciał pozwolić na odnalezienie tych rzeczy, to i ja nie chcę ich zwrotu.
Mój Boże, Ty wiesz, gdzie one są i w każdej chwili możesz mi to zwrócić. Uczyń, jak zechcesz. Zupełnie Ci ufam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz