Urodzona dnia 15.06.1913 w Wilnie, zmarła 19.12.2000 w hospicjum, pochowana na cmentarzu w Toruniu.
W roku 1939 uzyskała dyplom magistra geografii na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Do czasu repatriacji pracowała jako pracownik naukowy w Wilnie. W czasie okupacji pracowała najpierw jako nauczyciel w gimnazjum w Wilnie, a po wstąpieniu do AK, w latach 1941-1944, uczyła geografii i przyrody na tajnych kompletach. Dziewiątego lipca 1945 wyjechała wraz z matką z Wilna "transportem uniwersyteckim". Na zaproszenie profesora geologii Edwarda Passendorfera 01.10.1945 podjęła pracę na Wydziale Geografii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 1951 obroniła doktorat, a w 1955 r. otrzymała tytuł docenta. Mimo poważnego dorobku naukowego nigdy nie uzyskała tytułu profesora, ze względu na proces i prześladowanie związane z działalnością w Instytucie Miłosierdzia Bożego. Instytut w wyniku procesu w 1960 roku, został uznany przez władze komunistyczne, za organizację wrogą dla państwa polskiego, a Ludmiła Roszko wraz z drugą członkinią została skazana na 2 lata w zawieszeniu.
Równoległe do pracy naukowej Ludmiła Roszko pogłębiała swoje życie duchowe uczestnicząc od 1928 roku w spotkaniach Sodalicji Mariańskiej. W środowisku zrzeszającym katolickich studentów miała okazję poznać bł. Ks. Michała Sopoćkę i przyłączyć się do tzw. Wileńskiej Szóstki uczennic ks. Sopoćki. Wspomniana grupa sześciu kobiet zadeklarowała chęć stworzenia nowego zgromadzenia zakonnego, będącego spełnieniem życzenia Chrystusa przekazanego przez siostrę Faustynę Kowalską. Tak zrodził się w 1948 Instytut Miłosierdzia Bożego, którego Ludmiła Roszko była współzałożycielką oraz wieloletnią prezeską.
Zachowało się wiele listów i odręcznych notatek Ludmiły Roszko, które są źródłem cennej wiedzy historycznej i skarbcem duchowym na kolejnych pokoleń IMB.
Poniżej pragniemy zacytować szeroki fragment listu napisanego w 1962 roku do posła Jerzego Frankowskiego, członka stowarzyszenia PAX, w którym Ludmiła Roszko wyjaśnia ideę działania IMB. W liście czytamy przede wszystkich o tym, jak Ludmiła Roszko rozumiała życie świeckie członkiń instytutu.
"Naszym celem też jest służba człowiekowi. Niczego innego nie chciałyśmy realizować. W podstawowych naszych założeniach zawsze widziałyśmy szeroko pojętą współpracę z różnymi instytucjami i organizacjami. Nigdy nie chciałyśmy być hermetycznie zamkniętą komórką i pracować w jakiejś izolacji wyłącznie na własnych rachunek. Nie o to przecież chodzi. Wszelkie ambicje powinny ustąpić przed dobrem człowieka.
Myślałyśmy wprawdzie, by po zatwierdzeniu rozpocząć jakąś samodzielna pracę, ale też nie w izolacji, tylko przy nawiązaniu szerokich kontaktów z innymi.
Ale również mocno podkreślałyśmy indywidualne, jak najpełniejsze angażowanie się w służbę bliźniemu, gdzie się tylko da, zależnie od swoich zamiłowań i wykształcenia.
Nie wyobrażam sobie tej pracy ciasno. Służy się człowiekowi i społeczeństwu zawsze, ilekroć sumiennie i gorliwie spełnia się swoje zawodowe obowiązki. To bardzo mocno się u nas podkreślało. I tę uczciwą zawodową pracę stawiamy na pierwszym miejscu jako podstawę "sine qua non", bez której nie ma co myśleć o żadnych akcjach, bo wszystkie będą blagą. Czy kto w biurze liczy kolumny cyfr, czy kto prowadzi badania naukowe, czy się udziela na polu oświatowym - wszystko to jest wspaniała praca. Chodzi o to, żeby ją wykonywać świadomie stawiając na pierwszym miejscu nie siebie, nie swoje ambicje czy wygody, ale dobro drugiego człowieka. To bardzo trudne. Nigdy się tego ideału w pełni nie osiąga. Toteż konieczna jest nieustanna praca nad sobą, nad swoim charakterem, nad swoją osobowością. I właśnie od tego zaczęłyśmy.
W oparciu o zasady wiary katolickiej zaczęłyśmy się kształcić, wychowywać. Dlatego w naszym programie, dotyczącym już spraw osobistych, są różne praktyki religijne, dlatego przyrzeczenia, dlatego pogłębianie wiedzy religijnej.
Każda z nas chciała być człowiekiem jak najbardziej pełnowartościowym, nie tylko w sferze intelektu, ale i ducha, człowiekiem z ogromnym poczuciem odpowiedzialności i pełna gotowości służenia bliźniemu. To ideał.
Wzorem dla nas ma być dobroć i miłosierdzie Boga. Dlatego nasz Instytut pragnęłyśmy mieć pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego
Każdy przejaw dobroci, cierpliwości, ładu, sprawiedliwości, mądrości czy jakichkolwiek innych wartości ducha ludzkiego, wysoko cenionych wśród ludzi, jest właśnie odblaskiem Bożych przymiotów, które zaszczepił Bóg w serach ludzkich.
Świecą one w każdej duszy słabszym lub silniejszym blaskiem. Od nas zależy, czy je rozwiniemy do pełni, czy zgasimy, wybierając ciemność.
Myśmy wybrały to pierwsze. Chcemy w sobie rozpalić te tlące iskierki dobra. Żmudna to praca. Dziesięć niepowodzeń na jeden sukces. Niewątpliwie łatwiej jest w zespole niż w pojedynkę prowadzić tę pracę nad wyrobieniem swego charakteru. Dlatego dążyłyśmy do stworzenia pewnej formacji.
Te najwyższe wartości ducha ludzkiego są ściśle związane z naturą ludzką - są tchnieniem Bożym w nas, bez względu na to czy kto wierzy, czy nie wierzy, czy jest marksistą, czy katolikiem.
Można nie uznawać istnienia duszy nieśmiertelnej, ale nikt nie potrafi się jej pozbyć. I nikt nie zmieni tego faktu, że Bóg-Człowiek oddał za tę duszę ludzką życie.
Stąd nasz szacunek dla każdego człowieka bez względu na jego przekonania. I dlatego w naszej współpracy z innymi ludźmi zamierzałyśmy iść szerokim frontem wszędzie tam, gdzie można świadczyć dobro. Prosta to sprawa i jasna. Tak bym szkicowo uzasadniła nasze poczynania."
Ludmiła Roszko prowadziła głębokie życie duchowe. W liście napisanym do członkiń Instytutu 16.03.1999r. na 19 miesięcy przed swoją śmiercią zostawiła nam swój duchowy testament:
"Już teraz we mnie kwitną Twe ogrody, już teraz we mnie Twe królestwo jest [...]. O jak gorąco pragnę, żeby ta pieśń rozbrzmiewała we wszystkich serach naszej wspólnoty! Wspólnoty Miłosierdzia Bożego. [...] Wizja instytutu jako kwitnącego ogrodu Pana, kwitnącego dzięki Jego i naszej Miłości, nasyconego Bożą Miłością. Nasycenie naszych dusz tą Bożą Miłością , im będzie większe, bardziej intensywne, tym obfitsze wyda plony, plony wielorakie, a wszystkie na większe uwielbienie Miłosierdzia Bożego, do czego wzywa nas nasz charyzmat. Pamiętajmy o nim, On nas zobowiązuje. [...] Spójrz Jezu, na ten ogród instytutowy, który powołałeś za pośrednictwem "wiernego sługi Twojego". Spójrz, a pod Twym wejrzeniem rozwiną się stulone pąki, a rozwinięte przybierać będą coraz piękniejsze barwy i wydawać będą coraz słodszą woń pokory i miłości [...]. Jezu wypleń z naszego ziemskiego ogrodu instytutowego wszelki kąkol, wszelki chwast, który nieprzyjaciel próbuje zasiać. [...] Niech już tu na ziemi Instytut będzie kwitnącym ogrodem, radującym Twoje Boskie, Najmiłosierniejsze Serce. Przechadzaj się po nim, podlewaj, przycinaj, pielęgnuj! Pragniemy z ufnością i miłością przyjmować każdą Twoją wolę. Niech ona zawsze będzie dla nas świętą Amen".
źródło: Instytut Miłosierdzia Bożego
źródło: Instytut Miłosierdzia Bożego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz