13 listopada

„Chciałabym Ci sprawić radość moją śmiercią”. Napisałam te słowa, myśląc o śmierci ostatniej. Dziś je powtarzam, przeżywając umieranie wewnętrzne. Umieranie serca. Umieranie osobistych radości. Umieranie nadziei i pragnień osobistego szczęścia.
Widzę, Jezu, w tym Twoją rękę. Ty wszystkim kierujesz. I ta rana serca Twoją dłonią dziś zadana. Wiem, że to tylko wstęp. Dziś mnie przygotowujesz do ofiary, której w całej pełni — czuję - zażądasz, bo już jej żądasz i kilkakrotnie już żądałeś. Zawsze starałam się trzymać serce otwarte, żebyś mógł wziąć tyle, ile zechcesz. 
Pamiętam to konanie, które przeżyłam w Częstochowie  i długo potem - to była prawdziwa śmierć, a i potem prawdziwe umieranie.
I tak jak wtedy, tak i teraz pragnę Ci być jak najzupełniej po¬słuszna i poddana.
Jezu mój, dziękuję Ci za to, co dajesz. Kocham Twoją świętą wolę, bo kocham Ciebie. Ty wiesz o tym...
Jezu, jeżeli wolno się poskarżyć, to Ci się poskarżę na siebie: chociaż tak bardzo szczerze pragnę Ci naprawdę wszystko oddać i nawet pomyśleć nie chcę o cofnięciu się choć o jotę przed ofiarą, mimo to tak boli mnie serce... Jest mi tak strasznie, strasznie smutno... To szarpnięcie duszą takie mocne, że poruszyło całe wnętrze. Trudno mi zebrać myśli, a teraz właśnie tak bardzo potrzebuję myśleć, żeby spełnić obowiązek. Wiesz, Jezu, czuję się pogrążona w jakąś okropną otchłań, gdzie panuje ucisk serca i myśli. Nic mnie nie obchodzi. Nie bardzo słyszę, co do mnie kto mówi, robota wypada mi z rąk...
Widzisz, Jezu, to wszystko trzeba pokonać, żeby dojść do pełnej równowagi. Rozumiem to i dlatego walczę z myślami, walczę z uczu¬ciem, ale mi to tak trudno przychodzi. Pomóż mi! Wejrzyj, Jezu, swoim dobrym, kochanym wejrzeniem, a wiem, że mnie uzdrowisz z tej niemocy, dasz tyle sił, ile potrzeba. O siłę Cię proszę!
I o wielką miłość, która by mi pozwoliła wciąż uśmiechać się do Ciebie i z radością biec ku Tobie.
I jeszcze o jedno proszę Cię, Jezu, daj mi łaskę milczenia! W cichości i w milczeniu, zanurzona zupełnie tylko w Tobie, pragnę przeżywać wszystko, co mi zsyłasz. Dobrze, Jezu? Powiedz mi cichutko, że tak, pragnę, żebyś był jedynym i absolutnym Panem mej duszy.
Nie mogę się oderwać od Ciebie, a muszę, mój Jezu, wrócić do swych obowiązków, muszę przestać myśleć o Tobie, by całą uwagę skupić na pracy. Bądź przy mnie bliziutko i pomóż mi! Ty wiesz, Jezu, że ten obowiązek przerasta moje siły i bez Twojej pomocy nie potrafię go wykonać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz