7 listopada

Równo miesiąc upłynął bez notatki sprawozdawczej.
Był to miesiąc licznych rozjazdów i nawału pracy w tych dniach, w których wracałam do przerwanych obowiązków. Zwłaszcza jeden tydzień pod tym względem był bardzo ciężki: wyjazdy (Warszawa, Łódź), nieprzespane noce, po nich od razu wykłady, odczyty i nieprzewidziany wykład na WSI.
Czułam się zupełnie zależna od Boga. Czarna kawa nie mogła zagwarantować przytomności umysłu. Jeżeli mi wszystko poszło dobrze, a nawet otrzymałam słowa uznania, to wiem, komu to zawdzięczam.
Lubię takie sytuacje, kiedy we wszystkim zależna jestem tylko od Boga, od Jego woli! Jakie to radosne uczucie. Czuję wtedy wyraźniej niż kiedy indziej, że Bóg jest moim Bogiem.
Mój Boże, dziękuję Ci za wszystko! Jesteś taki dobry! 

Rachunek sumienia za ubiegły miesiąc 

1. Ubóstwo
Nic sobie nie kupowałam z rzeczy niekoniecznych. Przezwyciężałam chęć kupienia niektórych rzeczy. Widzę, że nie jestem zupełnie uboga w duchu, bo nie umarły we mnie pragnienia posiadania rzeczy ładnych. Od roku wraca myśl o nowym, porządnym szaliku i pantofelkach. Z przykrością noszę te rzeczy, które mam. Stale muszę pod tym względem przezwyciężać siebie.

2. Czystość
Nie przychodziły żadne myśli ani żadne wrażenia przeciwne czystości. Czy miałam całe wnętrze zwrócone do Boga? Chyba tak. Przynajmniej w woli - zawsze.
Miałam odruchy podyktowane miłością własną (np. względy ludzkie nie były mi w pewnych wypadkach obojętne, pragnienia osobiste były czasem bardzo silne i trudno mi było podporządkowywać je woli, nie od razu dały się ujarzmić, opanować). Trudno nakazać uczuciu milczenie. Trudno opanować rytm serca. A nieraz tego Pan Bóg żąda albo pragnie. Nie chcę Mu odmawiać tego, a nie potrafię od razu zapanować nad uczuciami.

3. Posłuszeństwo
Tobie, Boże, pragnę być zawsze najzupełniej poddana. Twoją wolą pra¬gnę żyć, oddychać. Naprawdę nic nie chcę czynić samowolnie! Naprawdę chcę wszystko, cokolwiek zsyłasz, przyjąć sercem szeroko otwartym, nigdy go nie zamknąć, choćby to wymagało największego samozaparcia się! Każde nagłe uderzenie w duszę tylko wzmacnia postawę, chociaż w pierwszej chwili może zachwiać, wytworzyć odruch niezadowolenia.
Wiem jednak, że są to bezcenne chwile, i z całego serca dziękuję za nie Panu Bogu. Za nic w świecie nie zmieniłabym ani o jotę nic z tego, co Panu Bogu podoba się dopuścić na mnie.
W zakresie posłuszeństwa władzom - nieraz się buntuję, nie mogąc podołać nadmiernym obciążeniom. 
Posłuszeństwo obowiązkom zawodowym - chyba spełniam, co do mnie należy (w miarę możliwości). Nie przypominam sobie świadomego zaniedbania.
Posłuszeństwo obowiązkom względem Kościoła - nie mogłam spełnić niektórych z braku czasu.
Posłuszeństwo własnemu sumieniu - nie pamiętam świadome¬go nieposłuszeństwa, ale na pewno były nieposłuszeństwa na wpół świadome, na przykład w zakresie umartwienia, modlitwy i w ogóle czujności wewnętrznej.

4. Inne
Bardzo często myślę o Kościele. Zawsze z bólem. Tyle niepokojących spostrzeżeń!
Boże, jakbym chciała, żeby było inaczej! Trzeba dużo modlitwy i ofiary. Boże mój, zabierz mi wszystko! W tej intencji ofiaruję Ci całe moje życie!
Naprawdę wszystko pragnę przyjąć, niczego Ci nie odmówić, choćbyś zażądał największych rzeczy, byle uprosić łaskę i błogosławieństwo dla całości.
Cóż znaczę ja jedna? Cóż znaczy moje małe cierpienie?
Mój Boże, ale to jest wszystko, co mam. Chętnie Ci to oddaję, wierząc, że ofiara Jezusa nada całą wartość mojej ofierze i w oczach Twoich miłą ją uczyni.
Chciałabym Ci sprawić radość moim życiem i śmiercią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz